Turbacz to najwyższy szczyt Gorców, położony jest na wysokości 1310 m n.p.m. i zaliczany jest do Korony Gór Polski.
Mieliśmy go w planach od dłuższego czasu ale Covid i zamknięte hotele skutecznie pokrzyżowały nam plany. Naszym marzeniem była wiosenna wyprawa i podziwianie krokusów na polanie pod schroniskiem. Niestety nie wyszło ale jak mówi słynne powiedzenie “co się odwlecze to nie uciecze”. Może w następnym roku uda nam się ten ambitny plan zrealizować, choć zdobycie Turbacza mamy już za sobą. W czerwcu liczną, bo 8-osobową grupą udało nam się wdrapać na ten najwyższy szczyt Gorców. Cztery osoby dorosłe, czwórka dzieci i pies – w takim właśnie gronie wędrowaliśmy w pewną piękną czerwcową sobotę.
Szlaków na Turbacz jest mnóstwo, te najbardziej popularne startują z Obidowej, z Rabki-Zdrój czy z Nowego Targu. My ze względu na obecność czworonoga wybraliśmy dość nietypową trasę.
Obidowa – trasa narciarska “Śladami Olimpijczyków” – Turbacz – schronisko pod Turbaczem – Schronisko na Starych Wierchach – Obidowa
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy przy parkingu w Obidowej, stamtąd ruszyliśmy w stronę Turbacza trasą narciarstwa biegowego. Droga wprawdzie okazała się dość długa, bo około 10 kilometrowa ale niezbyt trudna, łagodna i całkiem przyjemna dla dzieciaków. Po około 2 h dołączyliśmy do szlaku czerwonego, który prowadził na szczyt Turbacza.
Jeszcze chwila wysiłku, lekkie podejście i najwyższy szczyt Gorców możemy uznać za zdobyty. Stoi na nim charakterystyczny kamienny obelisk i żelazny krzyż. Sam wierzchołek porośnięty jest świerkowym lasem, więc rozległych widoków z niego nie ujrzycie. Aby podziwiać piękne krajobrazy trzeba zejść do schroniska. Tak też zrobiliśmy.
Schronisko na Turbaczu można chyba uznać za jedno z bardziej obleganych. Pogoda tego dnia była piękna, więc i turystów nie zabrakło. Zresztą wcale mnie to nie dziwi, bo jedzenie jest tu naprawdę pyszne.
Po krótkim odpoczynku rozpoczęliśmy schodzenie. Zajrzeliśmy jeszcze pod Ołtarz Papieski, nacieszyliśmy się pięknymi widokami i ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku schroniska na Starych Wierchach.
W schronisku zrobiliśmy jeszcze małą przerwę na lody, by potem zielonym szlakiem zejść do Obidowej.
O jak bardzo dziękowaliśmy, że nie zdecydowaliśmy się na tą trasę w kierunku odwrotnym. Zejścia były tu naprawdę ostre. Nasza droga powrotna na mapie wyglądała tak:
Reasumując na tej trasie zrobiliśmy w sumie ponad 20 km. Dzieciaki naprawdę poradziły sobie znakomicie. Myślę, że bardzo dużą motywacją była obecność innych dzieci no i oczywiście psa.